Dość długo robiłam te korale, nawlekanie bursztynków było najcięższą częścią tego przedsięwzięcia, ale jestem zadowolona z efektu. Wyglądają fajnie , tylko teraz tak sobie myślę, że mogłam troszkę bursztynów zostawić na kolczyki. Trudno może jeszcze ktoś znajomy w starych zapasach podobne bursztyny znajdzie.
Pogoda wstrętna , więc Ulik nowe farbki witrażowe testuje.
Pogoda wstrętna , więc Ulik nowe farbki witrażowe testuje.
Cudowne korale:-) Podziwiam Cię za cierpliwość przy plątaniu takiej ilości sznureczków ja wymiękam po 3...:-D
OdpowiedzUsuńtakie lubię najbardziej i nawet czasami podobne noszę ,twoje są śliczne ...............
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wyglądają te wodorosty z bursztynami.
OdpowiedzUsuńBardzo elegancki i efektowny naszyjnik:) sama uwielbiam bursztyny za sam fakt, że kojarzą mi się z morzem:D zapraszam na mój biżuteryjny blog http://natajka89.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
Piękne!! Jak je plątałaś? Szydełkiem??
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńPlątałam czółenkiem, tylko nawlekanie na nitkę mnie męczyło, oczy niestety już nie te.
Robiłaś tylko połowę słupka frywolitkowego? Mi takie łańcuszki nie wychodzą
OdpowiedzUsuńWłaśnie pół, wtedy się sznureczek skręca.
OdpowiedzUsuńPiękny naszyjnik. Podziwiam za cierpliwość, widzę ile godzin musiałaś na niego poświęcić. Najważniejsze, że było warto, bo efekt końcowy zachwyca :)
OdpowiedzUsuńCzarujące dzieło , podziwiam i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi się takie podobają,tylko nie wyobrażam sobie tyle koralików na takim małym czółenku...w sensie technicznym oczywiście.
OdpowiedzUsuńEli koraliki nawleczone na nitkę są od strony kłębka, nie na czółenku. Dlatego wyglądają jak przyklejone do sznureczka, koraliki na czółenku są w środku sznureczka. Więc nie robiło się uciążliwie.
OdpowiedzUsuńAleż piękne te bursztynki!!!!
OdpowiedzUsuń